Zanim zabiorę się za opisywanie dzisiejszej sesji to uzupełnię zaległości. No i nie udało się zamieścić fotorelacji z poprzedniego spotkania... Wszystko w swoim czasie:-)
A w zeszły poniedziałek....
Prowadziłyśmy spotkanie w klubie seniora na osiedlu Karpackim. A właściwie Brygida prowadziła. Ja przyszłam tak potwornie wściekła na cały świat że myslałam,że wyskocze z siebie. Normalnie jak zobaczyłam że Brygida się uśmiecha na powitanie to miałam jej ochote napluć w twarz. Piszę tak otwarcie bo naprawdę podczas zajęć, choć technicznie było dość ciężko, bo Starsi ludzie nie przejawiali spontanicznej chęci zabawy to jednak mój nastrój zdecydowanie uległ mianie. I nie jest to jednorazowe doświadczenie. Juz kiedy jechałam do Krakowa na kurs liderski z trzymiesięcznę Alicją podczas wielkiego huraganu który miał zdmuchnąć wszystko z powierzchni Ziemi, Cały strach, złość na siebie i zmęczenie podróżą prysły na wieczornej sesji (na którą przybyłam prosto z drogi!)
Pomimo braku spontaniczności naszych uczestników na zeszłoponiedziałkowej sesji powstało nowe ćwiczenie zainspirowane przez jedną z Pań!
Jeszcze jedno spostrzeżenie. Miałam obawy prze zabraniem ze sobą Alicji. Myślałam że cała uwaga Strszych Ludzi skupi sie na Dziecku. I właściwie tak było ale jej obecność była dla wszystkich chyba bardziej krzepiąca niż nasze zajęcia. Potem, jeszcze tego samego dnia przeczytałam gdzieś że w domach opieki ( oczywiscie w USA) są lalki jak najbardziej zbliżone do niemowląt które można przytulać i pielęgnować jak prawdziwe dzieci i że ma to bardzo dobry wpływ na pensjonariuszy.
Alicji sesja się podobała. Jak wszystkie niemawlęta bycie gwazdą uważa za stan naturalny:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz