I znów niespodzianka! Każde spotkanie jest inne. Dzisiaj nowe osoby i nowe śmiechowe przygody. Do naszego grona dołączyły dwie panie na wózkach inwalidzkich. A także mieliśmy sposobność pośmiac się w towarzystwie prawdziwych znawców tematu w dziedzinie spontanicznego smiechu - dwóch chłopców Andrzeja i Szymona.
Rano prowadziłyśmy z Brygidą w Domu Pomocy Społecznej sesję dla osób niepełnosprawnych intelektualnie. Muszę przyznać że dla mnie to prawdziwa lekcja pokory i akceptacji inności. Jak wejść w kontakt z osobą o odmiennej percepcji, jak się skomunikować, jak w końcu zorientować się czy jest chęć komunikacji? Mocno liczę na swoja intuicję bo pisane zasady juz nieraz mnie zawiodły. Nie satysfakcjonuje mnie nawet miano przewodnika, chciałabym nauczyć sie towarzyszyć drugiej osobie. Nie obawiając się jej inności (I nie narażając na swoją inność:-) Nawiasem mówiąc spotkanie o którym mowa było bardzo spontaniczne i chyba należy zaliczyć je do udanych.Przyjemnie było widzieć np roześmiane twarze osób które na początku zatykały sobie uszy bo nie lubią głośnego śmiechu.
No i po południu u Pana Franciszka miałysmy okazję pracowac z Paniami na wózkach.
Moje przemyslenia Po dzisiejszych spotkaniach:
Śmiejemy się dla kogoś nie z kogoś.
Nie porównujmy swoich problemów.
Śmiejemy sie wspólnie po to aby nasze ciało nauczyło się nie spinać przy napotkanych w życiu trudnościach. Myślę że nie wyśmiewamy problemów bagatelizując je ( chociaż może trochę - tak żeby nabrać dystansu) ale żeby zdobyć narzędzia do niepoddawania się.
A zdjęcia zaraz wkleję
Rano prowadziłyśmy z Brygidą w Domu Pomocy Społecznej sesję dla osób niepełnosprawnych intelektualnie. Muszę przyznać że dla mnie to prawdziwa lekcja pokory i akceptacji inności. Jak wejść w kontakt z osobą o odmiennej percepcji, jak się skomunikować, jak w końcu zorientować się czy jest chęć komunikacji? Mocno liczę na swoja intuicję bo pisane zasady juz nieraz mnie zawiodły. Nie satysfakcjonuje mnie nawet miano przewodnika, chciałabym nauczyć sie towarzyszyć drugiej osobie. Nie obawiając się jej inności (I nie narażając na swoją inność:-) Nawiasem mówiąc spotkanie o którym mowa było bardzo spontaniczne i chyba należy zaliczyć je do udanych.Przyjemnie było widzieć np roześmiane twarze osób które na początku zatykały sobie uszy bo nie lubią głośnego śmiechu.
No i po południu u Pana Franciszka miałysmy okazję pracowac z Paniami na wózkach.
Moje przemyslenia Po dzisiejszych spotkaniach:
Śmiejemy się dla kogoś nie z kogoś.
Nie porównujmy swoich problemów.
Śmiejemy sie wspólnie po to aby nasze ciało nauczyło się nie spinać przy napotkanych w życiu trudnościach. Myślę że nie wyśmiewamy problemów bagatelizując je ( chociaż może trochę - tak żeby nabrać dystansu) ale żeby zdobyć narzędzia do niepoddawania się.
A zdjęcia zaraz wkleję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz